~.~ Lena ~.~
Obudził mnie jakiś huk. Od razu przestraszona przeszłam z pozycji leżącej na siedzącą.
Zerknęłam na zegarek, na którym pokazywała się godzina 7:43. Trzeba przyznać, że dziwna pora do robienia hałasu.
Po jakimś czasie nasłuchiwania, skąd dochodzi ten hałas, który mnie obudził, uspokoiłam się. Była to tylko moja sąsiadka, która zapewne próbowała zrobić śniadanie, ale jak już każdy z naszego bloku wiedział- nie miała talentu do gotowania. I tyle.
Spróbowałam jeszcze raz zasnąć, ale zrezygnowałam z tych prób po półgodzinie. Jednym zwinnym ruchem wstałam z łóżka, a zaraz potem otworzyłam okno na oścież napawając się świeżym powietrzem napływającym do pomieszczenia.
Zaraz potem pościeliłam łóżko i udałam się w stronę szafy. W niej znalazłam ciuchy do biegania, w które zaraz wskoczyłam. Następnie przeszłam do kuchni, w której zrobiłam sobie szybkie śniadanie składające się z kawy i dwóch kromek chleba z masłem. Szybko je skonsumowałam, a po tym wzięłam swoje MP4 i wyszłam z mieszkania, dokładnie zamykając drzwi na klucz.
Potem zeszłam z 4 piętra na schodach, a następnie wyszłam z bloku. Znajdując się na świeżym powietrzu od razu poczułam jeszcze większą chęć do ruchu. Tak więc wkładając słuchawki na uszy i włączając muzykę popędziłam w dobrze mi znaną stronę rzeszowskiej ulicy i zapomniałam o całym świecie.
~.~ Grzesiek ~.~
Mój błogi sen urwał w najlepszej połowie głośny dźwięk budzika. Jak zwykle w takich sytuacjach, nie otwierając oczu otwartą dłonią wyłączyłem wkurzające urządzenie.
Po wyłączeniu budzika leżałem kilka minut z zamkniętymi powiekami, ale jak zawsze, nie dałem rady już zasnąć. Do moich myśli napłynął potok zmartwień przed meczem.
Porozmyślałem chwilkę, ale już potem nie wytrzymałem. Zacząłem mieć wyrzuty. Bo jak tu ich nie mieć, gdy zamiast przygotowywać się do meczu, leży się w łóżku?
Po krótkim zastanowieniu dosłownie zrzuciłem się z łóżka, po czym udałem się do łazienki, gdzie zrobiłem sobie szybki prysznic, a potem ubrałem spodenki, t-shirt i buty do biegania i wyszedłem z mieszkania.
*
Tak naprawdę nigdy jeszcze nie zaczynałem tak dnia, w którym miałem rozegrać ważny mecz (no chyba, że znajdę się w kwadracie rezerwowych), zwykle po przebudzeniu udawałem się na siłownię, gdzie jak każdy mój kolega z klubu ćwiczył. Jednak jak głupi myślałem, że dobiegnę do miejsca, w którym byłem wczoraj i spotkam tą "małą" dziewczynę, która-o dziwo-bardzo mnie zafascynowała...
Po wyłączeniu budzika leżałem kilka minut z zamkniętymi powiekami, ale jak zawsze, nie dałem rady już zasnąć. Do moich myśli napłynął potok zmartwień przed meczem.
Porozmyślałem chwilkę, ale już potem nie wytrzymałem. Zacząłem mieć wyrzuty. Bo jak tu ich nie mieć, gdy zamiast przygotowywać się do meczu, leży się w łóżku?
Po krótkim zastanowieniu dosłownie zrzuciłem się z łóżka, po czym udałem się do łazienki, gdzie zrobiłem sobie szybki prysznic, a potem ubrałem spodenki, t-shirt i buty do biegania i wyszedłem z mieszkania.
*
Tak naprawdę nigdy jeszcze nie zaczynałem tak dnia, w którym miałem rozegrać ważny mecz (no chyba, że znajdę się w kwadracie rezerwowych), zwykle po przebudzeniu udawałem się na siłownię, gdzie jak każdy mój kolega z klubu ćwiczył. Jednak jak głupi myślałem, że dobiegnę do miejsca, w którym byłem wczoraj i spotkam tą "małą" dziewczynę, która-o dziwo-bardzo mnie zafascynowała...
~.~ Lena ~.~
Dochodziła już godzina dziewiąta, a ja znajdowałam się już hen daleko od mojego mieszkania... Byłam już trochę zziajana, dlatego dla odpoczynku usiadłam na pobliskiej ławce. Znajdowałam się w parku, który tak naprawdę był... Pusty. No prawie, pomijając kilku bezdomnych...
Chociaż nie... Pominęłam jakiegoś wysokiego biegacza, którego... Kurcze! Już kiedyś widziałam. Chociaż nie... Nie jako biegacza.
Oczywiście był to siatkarz. Z tym nie mogłam się pomylić, bo oczywiście często oglądałam prasę, mecze, zdjęcia. Tak naprawdę rozpoznałabym każdego siatkarza, który byłby nawet w kapturze. Tak, dziwne, ale to fakt.
W tym samym momencie, gdy go zobaczyłam, Kosok popatrzył na mnie... Nadszedł dziwny moment... Pierwszy raz popatrzyłam jakiemukolwiek sportowcowi w oczy z odległości 4-5 metrów. Patrząc środkowemu Resovii w oczy zobaczyłam też kogoś z przeszłości, kogo znałam... Poza tą świadomością już nawet taka spryciula jak ja nie mogłaby się domyślić o kogo chodzi.
~.~ Grzesiek ~.~
Biegałem już sporo ponad godzinę, nawet dotarłem do wczorajszego miejsca, gdzie spotkałem tą małą, interesującą osobę, ale niestety już tam się nie pojawiła, mimo że czekałem kilkanaście minut, oczywiście ciągle w biegu. Byłem już dobrze rozgrzany, dobrze pobudzony, jakbym dostał dawkę narkotyku. Miałem okropnie dużo energii, co dawało mi tą szansę biegnięcia wszędzie. Więc i tak zrobiłem, obiecując sobie, że wrócę we wcześniejsze miejsce jeszcze nie raz. Ale teraz to nie ta chwila. Z taką świadomością udałem się w inną stronę miasta.
Rzeszów był jeszcze trochę zaspany, mimo godziny dziewiątej rano. Cóż, bywa.
*
Po jakiejś chwili znowu znalazłem się w parku. Był on podobny do poprzedniego miejsca gdzie spotkałem... No dobra, przyznam, że zbyt często wspominam tą dziewczynę. To już naprawdę robiło się wkurzające, mimo tego, że odtwarzało się tylko w moich myślach...
Oczywiście był to bardzo podobny park, ale inny. Jednym ze szczegółów odróżniających ten park, od wczorajszego... Była obecność bezdomnych.
Po zobaczeniu kartonów, śmieci, szmat, a w środku tych ludzi, chciałem odbiec jak najdalej stąd. W jakimś dziwnym stopniu przypominało mi to dzieciństwo spędzone z siostrą...
W tej samej chwili zobaczyłem młodą dziewczynę, o długich, ciemnych włosach, dużych brązowych oczach i ogółem bardzo ładnej. Siedziała ona na ławce i patrzyła wprost na mnie.
Pewnie fanka Resovii, przemknęło mi przez głowę. Ale to nie zaszkodzi zagadaniu do niej, zaśmiałem się w duchu. I tak miałem już dość biegnięcia w milczeniu. Poznanie jakiejś nowej osoby nigdy nie zaszkodzi, nawet jeśli jest to kibic!
Podbiegłem pewnym i szybkim pędem do ławki.
-Można? - uśmiechnąłem się szeroko do dziewczyny i po skinieniu głowy nieznajomej, usiadłem obok.
Zadziwiające dla mnie było to, że dziewczyna nie poprosiła mnie o autograf, ba!, nie zapytała mnie o nic. Siedziała tak jakby trochę zdenerowana, przestraszona, nieśmiała i patrzyła na kartony, w których znajdowali się ludzie, bezdomni ludzie. Siedzieliśmy tak w ciszy, ale ja oczywiście jak zwykle nie wytrzymałem.
-Nie poprosisz o autograf? - zapytałem uśmiechnięty patrząc na dziewczynę, która jakby nieco się speszyła, ale po chwili zaśmiała się. Miała bardzo miły... Jakby znajomy śmiech.
-A ja myślałam, że o autografy prosi się tylko na meczach. - mówiąc to, odwzajemniła uśmiech,. Szczerze mówiąc, niczego jej nie można było ująć. Była śliczna, miała piękny głos, uśmiech... No po prostu ideał... Mimo wszystko i tak ciągle wracał mi obraz "małej". Ale to przecież inna bajka.
-Nie no, po pracy również jestem oblegany. - zażartowałem. - Ale mimo wszysto nie będę prosił osoby o napisanie mu autografu! Muszę się zbierać, wieczorem mecz. Trzeba potrenować, a ja wciąż tylko biegam i w przerwach podpisuje kartki mieszkańcom Rzeszowa. - przyznałem z niezwykłą szczerościa. Jak na wyznanie dopiero co poznanej dziewczynie, to było trochę za wiele, dlatego postanowiłem już nic więcej nie mówić.
Ta dziewczyna zadziwiająco na mnie działała. Już gdy odzywałem się do niej, nie miałem śmiałości kłamać w jej obecności, ani gadać bez sensu. Po prostu gadałem szczerze i konkretnie, chociaż jak na razie mało, bo w miarę to skontrolowałem.
-Czekaj. - już gdy miałem biec w stronę powrotną, dziewczyna zatrzymała mnie zaciskając rękę na moim łokciu. Tam jeszcze dosięgała. - No to jak już jesteś taki chętny, to pisz. - uśmiechnęła się podsuwając mi pod nos skrawek papieru i podręczny, mały długopis. Prawie zgubiłem go w dłoni, ale dałem radę.
-Dla kogo? - zwykle żadko podpisywałem autografy dedykacyjne, ale teraz chciałem poznać jej imię. Może kiedyś ją jeszcze spotkam?
-Leny. - uśmiechnęła się, gdy podałem jej kartkę z podpisem. - Dziękuję! - skinąłem tylko głową i odwróciłem się, by pobiec w stronę powrotną. Dochodziła już 10, a ja już dawno powinienem być na porannym treningu na Podpromiu! Miałem nadzieję, że trener nie zrobi awantury...
Ale mimo to i tak w moich myślach zostały te dwie kobiety. Dwie kobiety, z pośród których jedną już gdzieś widziałem... A drugą... No nie wiem? Po prostu wszczepiła się do moich myśli. I nie zamierzała z nich wychodzić.
A w sumie... To ja też nie chciałem, żeby stamtąd zniknęła.
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
No i jest, czwóreczka, z którą miałam trochę kłopoty, ponieważ brakowało mi czasu na jej dokończenie. Początek miałam napisany już po opublikowaniu trójki, natomiast ciąg dalszy tego rozdziału musiałam dokończyć dopiero dziś, bo męczącym dniu szkoły. Na szczęście jutro robię sobie wolne (bez żadnego "ale" mamo!), ale niestety nie będę mogła nic napisać, bo prądu nie będzie:c. Ale mimo wszystko postaram się wkrótce dodać następny! Nie wykluczam, że jeszcze w tym miesiącu.
jak mogli się nie rozpoznać ?mam nadzieję, że wkrótce ukaże się kolejny rozdział . czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zwyklyczas.blogspot.com/
Nowy na dlon-aniola.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńbyło blisko poznania, ale jednak się nie poznali. oj, Grześ tak w myślach zachwalał Lenę. żeby się tylko nie zakochał, bo byłby kłopot :/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Hej, tu Hanamiz kruczych-szablonów. Mam zamiar właśnie zabierać się za twój szablon, ale nie mogę znaleźć żadnych ciekawych zdjęć. Chciałabym Cię zapytać, czy nie mogłabyś czegoś poszukać i wysłać mi?
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję, Hanami
[spam.]
OdpowiedzUsuńZapraszam na coś nowego.
W poukładanym życiu siatkarki, żony znakomitego, polskiego szczypiornisty nagle pojawia się zwariowany siatkarz i burzy cały jej spokój. Jak sobie z tym poradzi ? Czy będzie w stanie oprzeć się niezwykłemu urokowi przyjmującego ? Sama zobacz, sama o tym przeczytaj.
http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Hej tu Hanami, szablon został właśnie opublikowany na kruczych. Serdecznie zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na dlon-aniola.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńu mnie jest wszystko w porządku, ale masz inny link:
OdpowiedzUsuńhttp://www.sendspace.pl/file/4f61e452ee240fa4f11a826
może teraz zadziała ;)