1.10.2013

Rozdział dziewiąty

  ~.~ Lena ~.~
- Idziemy. - syknął mi wprost do ucha nawet nie oglądając się na środkowego, który był równie zaskoczony reakcja fotografa, jak ja.
- Poczekaj. Nie widzisz, że rozmawiam? - oburzona wytrąciłam się z jego rąk wciąż patrząc na chłopaka. - Nie jestem przedmiotem do przedstawiania w tę i w tamtą stronę! Czekałam na ciebie, szukałam cię wszędzie! Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej, że to ty jesteś fotografem tego klubu? Nie wiesz, jak ja cię szukałam?! Na pewno! Na pewno widziałeś jak chodziłam w tę i w tamtą stronę szukając cię, a ty pewnie tylko patrzyłeś i miałeś z tego bekę! - warknęłam rozzłoszczona. Nie zwracałam uwagi na tłum kibiców na hali, który ucichł i w skupieniu przysłuchiwał się mojemu głosowi ani na Grześka, który z otwartą buzią spoglądał to na mnie, to na Kamila.
Gdybym to zauważyła, na pewno najpierw powiedziałabym do Kosy, żeby zamknął buzię, bo mu wkrótce tam jakaś mucha wpadnie, a następnie spurpurowiała na widok afery, jaką zrobiłam.
Ale tak nie było, a oficjalny fotograf Resovii jak gdyby nigdy nic machnął ręką i odszedł.
Dopiero w tamtym momencie zobaczyłam, jakie wywołałam zainteresowanie. Wszyscy na mnie patrzyli: to z ciekawością, to ze złością, a inni nawet mieli ze mnie bekę i wytykali mnie palcami.
- Kosa! Albo się rozgrzewasz, albo nie wyjdziesz do pierwszej szóstki! - zagroził środkowemu trener rzeszowskiego klubu. Siatkarz od razu zareagował, widocznie bardzo mu zależało na grze.
- No to ja lecę. Pogadamy po meczu. - rzucił w moją stronę i wyszedł na boisko do reszty swoich kolegów.
Nie miałam wyboru, musiałam poszukać Kamila, inaczej nici z mojego marzenia o fotografowaniu meczy.
Nigdy nawet nie wyobrażałam sobie, że zrobię taki cyrk przed meczem.

*

Gwizdek na koniec meczu. Wygranego dla Resovii 3:1. Zrobiłam mnóstwo świetnych zdjęć, z czego byłam bardzo zadowolona.
Gdy Grzesiek poszedł rozgrzewać się, poszłam w celu znalezienia Kamila i przeproszenia go za tą aferę, którą mu zrobiłam. Znalazłam go przy wejściu na boisko, widocznie nieprzejętego wcześniejszą akcji i skupionego na robieniu zdjęć zawodnikom Delecty Bydgoszcz.
Fotograf Asseco Resovii wcale się nie przejął tym wcześniejszym cyrkiem, na moje przeprosiny zareagował lekceważącym skinieniem głowy. Nie wiedziałam, czy płakać, czy się cieszyć. Jednak postanowiłam wybrać to drugie i zachowywałam się podobnie jak student.
- Prześlij mi 100-200 zdjęć na maila, a ja je dodam na stronę, dobrze? Mam nadzieję, że wiesz, które zdjęcia są dobre, a które nie. Za tydzień mecz ze Skrą, jeśli za dwa dni przyjdziesz na wykład, to wyjaśnię ci wszystko, co i jak. - mruknął fotograf i wyszedł bez słowa pożegnania z hali.
Nie rozumiałam jego zachowania. Był jednocześnie arogancki, złośliwy, jak i nieczuły, zachowywał się jakby był w innym świecie.
Nie wiadomo jakim sposobem, nagle zatęskniłam za tym facetem sprzed kilku godzin, flirciarskim Kamilem... Chociaż wcześniej miałam ochotę wywalić go z mojego życia, do którego wpychał się z buciorami.
Co powinnam zrobić? Dalej go ignorować, czy dać radę poczuć coś więcej? Czy powinnam?
Na te pytania odpowiedzi dostałam zbyt szybko, niż się spodziewałam...

  ~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Siemka! Wróciłam, wróciłam, wróciłam!
Usunęłam bloga, a teraz go od usunęłam... Eh, może tu trochę po bloguję. Rozdziały będą tylko wtedy, kiedy mam wenę i czas. A to się zdarza rzadko, jednak- warto:).
Wracam po prawie 3-miesięcznej przerwie. Mam nadzieję, że ktoś mnie jeszcze pamięta:))