11.05.2013

Rozdział drugi

~.~ Lena ~.~

-Auua!- krzyknęłam zaraz po bliskim spotkaniu z podłogą. Nawet nie zdążyłam uchronić rękami moich nieszczęsnych kończyn dolnych, za szybko to wszystko się stało.

Leżałam jak długa na podłodze bojąc się o swoje ciało, jednak po krótkim czasie poruszyłam lekko nogami. Odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że nic poważnego się im nie stało, jedynie siniaki znajdowały się na nich jeden na drugim. To dla mnie nie była nowość, gdyż prawie codziennie obijałam sobie prawie każdą część ciała, czego skutkiem były siniaki. Dlatego też od jakiegoś czasu nie chodziłam w krótkich i skąpych ubraniach, lecz w luźnych i czasami o wiele za dużych T-shirtach czy dresach. Przestałam interesować się tym, co inni pomyślą o mnie, jak się ubieram, maluję czy zachowuję, bo nawet gdybym się starała, kończyło się tym samym.

Szybkim ruchem, choć z jękiem, zwlekłam się z podłogi. Zaraz po tym szybko podreptałam przed lustro ocenić najnowsze siniaki. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio to mnie bardzo interesowało. Lubiłam patrzeć na każdy kawałek swojego własnego ciała, patrzeć jaki jest... Pokaleczony. Tak, dziwne. Ostatnimi czasy, gdy byłam sama, stałam się bardzo dziwną osobą.

Usiadłam najspokojniej w życiu przed lustrem i zaczęłam patrzeć przed siebie. Siedziałam jak odrętwiała i patrzyłam sobie w oczy. Po chwili z moich powiek zaczęły wypływać łzy, ale ja nadal na to nie zwracałam uwagi. Patrzyłam na siebie uważnie. Nie patrzyłam na tą cichą, spokojną, ponurą, chociaż zawsze uśmiechniętą dziewczynę, lecz na tą wrażliwą Lenę, która doświadczyła w życiu zbyt dużo, by mogła to sama utrzymać. Do tej pory ten ciężar dawałam radę trzymać, jednak od niedawna stał się dla mnie zbyt ciężki...

~.~ Grzesiek ~.~

 Zmęczony po ciężkim treningu przed jutrzejszym meczem rzuciłem się na łóżko. Chwilę poleżałem w wygodnej pozycji, ale jak zwykle po 5-minutowym odpoczynku dotarłem do pełni sił i znowu byłem pełen energii. 

Tak więc wstałem z łóżka i szybkim krokiem, uważając na przeszkody znajdujące się na podłodze (a było ich pełno- zawsze byłem bałaganiarzem i nawet gdy trudno było przejść przez pokój, to i tak nie sprzątałem), udałem się do kuchni, gdzie z lodówki wyciągnąłem puszkę napoju energetycznego i z kuchni z puszką w ręku przeszłem do salonu, gdzie usiadłem na sofie i włączyłem telewizor. 

Takim oto sposobem wylądowałem przed telewizorem z puszką napoju energetycznego w jednej, i z pilotem w drugiej ręce. Przeskakiwałem z kanału na kanał, w przerwach popijając płyn energetyzujący. Niestety w tym "pudle" nic ciekawego nie było, więc szybko go wyłączyłem i zdążyłem zauważyć, że wypiłem cały płyn.

Pod nagłym impulsem zdecydowałem nie wybierać się po następną puszkę, lecz... Pójść na spacer. Nie wiem dlaczego wyszedł taki, a nie inny pomysł, ale poczułem chęć przejścia się i przemyślenia kilku spraw. Dodatkowo z każdą minutą jutrzejszy mecz z Delectą coraz bardziej się zbliżał, a ja coraz bardziej czułem tą presję... Trzeba było jakoś odreagować.

A jest jakiś inny pomysł na odreagowanie, niż przemyślenie różnych trudnych, własnych, prywatnych spraw?

~.~ Lena ~.~ 

 Po dwóch godzinach ryczenia przed lustrem w sztywno wyprostowanej pozycji i ciągle z własnym wzrokiem wbitym w swoje odbicie, postanowiłam przestać. Znowu zmobilizowałam swoje siły i znowu mi się to udało. Po prostu potrzebowałam chwili, gdzie mogłabym wyjść ze skorupy, trochę odreagować, a potem wrucić do dawnego wizerunku. Tak też zrobiłam.

Szybko wstałam z miejsca, w którym siedziałam w tej samej pozycji od kilku godzin. Skutkiem oczywiście okazał się ból w plecach i nogach.

-Ahh, te skurcze.- westchnęłam przewracając oczyma, a jednocześnie jęcząc i masując miejsca ciała, na których znajdowały się dzisiejsze siniaki i skurcze.

Kierując się do łazienki, jednocześnie masując swoje obolałe skrawki ciała, zrzuciłam z siebie ciuchy. Zaraz potem prawie naga znalazłam się w łazience. Szybko zasłoniłam okno żakuzjami, a następnie zaczęłam lać wodę do swojej wygodnej wanny. Po jakimś czasie wystarczająca ilość wody już się w niej znajdowała, więc zakręciłam kran i zaczęłam dolewać do wody pachnące płyny, kulki czy co tam jeszcze. Na końcu zrzuciłam z siebie pozostałośc z ubrań, czyli bieliznę i wskoczyłam do wanny.

Mimo iż woda wprost parzyła moje ciało, nie zwracałam na to uwagi. Zamknęłam oczy i delektowałam się ciszą, która mnie ogarnęła. Cisza i spokój. To, czego mi ostatnio tak bardzo brakowało.

Chociaż... Oprócz tych dwóch czynników, coś w środku mówiło mi, że jeszcze czegoś brak. I że to coś w najbliższym czasie się nie pojawi...

Ale ja lubiłam działać przeciwko swojej intuicji i wiedziałam, że trzeba będzie temu przeciwidziałać. 

Czy mi się uda?

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Kolejny rozdział bez ciekawych akcji. Nie jestem jeszcze pewna, kiedy one się pojawią, nie chcę ich wtaczać w opowiadanie za wcześnie, bo im wcześniej, tym szybciej opowiadanie się skończy. No, ale wkrótce coś ciekawszego postaram się naskrobać:)
Rozdział miał być opublikowany wczoraj, ale mimo, iż wczoraj byłam na komputerze, to się nie wyrobiłam z poprawieniem go. Wczoraj siedziałam bite dwie godziny przed komputerem i wspominałam Arka Gołasia [*]. I ryczałam.
No więc w takiej sytuacji nie było jak poprawiać rozdział...
Następny pojawi się w poniedziałek lub wtorek, nie wiem jeszcze, bo na razie nawet go nie zaczęłam pisać:) Pa!

11 komentarzy:

  1. Eh, tez ryczalam przed komputerem...
    Rozdzial bardzo mi sie podoba :)

    Pozdrawian!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem dopiero teraz, ale obiecuje że nadrobię :)

    Ja też ryczałam, nie ty jedyna :(

    Sorki za SPAM, ale w wolnej chwili zapraszam do mnie http://wymykalam-sie-smierci.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział mi się podoba :)
    Też wspominałam Arka [*]
    jeśli pozwolisz xD
    zapraszam do siebie :moze-jeszcze-bedzie-dobrze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! :)
    nie wiem, jakim cudem nie wiedziałam o istnieniu twojego bloga.
    dopiero jak u siebie w statystykach, a dokładniej w Witryny odsyłające znalazł się twój blog, odkryłam tę stronę i zajrzałam .:)
    przeczytałam prolog i dwa rozdziały i pomimo drobnych błędów, np. Patrzyłam na siebie uważnie. Nie patrzyłam na tą cichą... powtórzenie patrzyłam. inne propozycje z swb
    1 badać wzrokiem
    2 dosięgać wzrokiem
    3 monitorować
    4 oglądać
    5 patrzeć
    6 pilnować
    7 przyglądać się
    8 przypatrywać się
    9 spoglądać
    10 spostrzegać
    11 spozierać
    12 ścigać wzrokiem
    13 śledzić.
    Masz bardzo oryginalny pomysł na opowiadanie. :) jeszcze się z takim nie spotkałam. :) Lena i Grzesiek są rodzeństwem. Oboje wychowywali się w domu dziecka. Ale Grześka adoptowała jakaś rodzina i zmienił nazwisko. Dobrze zrozumiałam?
    Lena ma bardzo ciekawą osobowość. z tego co mówiła o sobie często się śmieje, ale to smutne że nie ma przyjaciół.
    dodam twój blog do obserwowanych, bo jestem ciekawa dalszego ciągu. :)
    pozdrawiam Jaga:*
    na-drodze-do-szczescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apel o pomoc w zachowaniu nazwy "Asseco Resovia Rzeszów"
      Bardzo proszę o wsparcie nas - Resoviaków w walce o nazwę naszego klubu i podpisywanie poniższego apelu:

      http://www.petycjeonline.com/apel_w_sprawie_zachowania_nazwy_asseco_resovia_rzeszow#form

      Uwaga! - po podpisaniu apelu trzeba go jeszcze potwierdzić klikając link który będzie przesłany na podanego w formularzu e-maila.

      Podpisana petycja ale bez potwierdzenie jest nieważna. Najczęściej link potwierdzający trafia do S.PAMu.

      Jeśli to możliwe roześlij proszę tego maila do swoich przyjaciół - może oni nam też pomogą.

      Wspólnie uratujemy nasz ukochany Klub.

      Z góry bardzo dziękujemy!
      Ps. Jeżeli nie wiecie skąd wzięła się ta cała akcja to postaram się to krótko wyjaśnić.

      Prezes Resovia CWKS Pan Bentowski rząda od Asseco Resovi Rzeszów, a ściślej mówiąc od jej Prezesa Pana Górala zapłaty około 2%-5% budżetu klubu (nawet pół miliona złotych rocznie) za korzystanie z nazwy "Resovia"... Dla kibiców jest to coś niezrozumiałego, bo siatkarze promują nazwe klubu i to najwyżej oni mogłiby od Resovii CWKS rządać zapłaty.. Prezes Góral płacić nie zamierza (i nikt mu się nie dziwi), a jeżeli Pan Bentowki nie wycofa się to rozważa zmiane nazwy klubu na Asseco Volley Rzeszów...

      Wtedy starcimy nie tylko nazwe ale nasz wspaniały Klub Kibica, który w razie takiej sytuacji po prostu się rozwiąże i Mistrz Polski straci swój wspaniały i zorganizowany doping...

      Dlatego każdy głos może pomóc!

      Szerzej i dokładniej o całej sprawie pisze Marcin Lew i możecie przeczytać to TUTAJ. Warto.

      Wiem, że nie wszyscy tutaj kibicują Resovii ale gdybyście zechciały pomóc wiele by to dla nas znaczyło.

      DZIĘKUJĘ!
      Z: http://www.ciacha.net/blogi/vegia/2013/05/apel_o_pomoc_w_zachowaniu_nazwy_asseco_resovia_rzeszow/1

      Usuń
    2. Niestety dopiero zaczynam drogę z pisaniem opowiadań, więc zdażają mi się te pomyłki...;) Mimo że staram się jakoś je poprawiać, to czasami ich nie zauważam.
      Tak, dobrze zrozumiałaś:) Miło mi, że podoba Ci się wymyślona przeze mnie historia;) Mam nadzieje, że dalszy ciąg także przypadnie Ci do gustu;D
      Petycję podpisałam już dawno, ale postaram się ją trochę rozesłać do znajomych:)

      Usuń
  5. Zapowiada się ciekawie :) Fajny rozdział

    Pozdrawiam

    jakbyś miała czas i ochotę zapraszam do mnie, może Cię zaciekawi
    http://zwyklyczas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń