~.~ Grzesiek ~.~
Po kilku godzinach żmudnego treningu na hali, wszyscy trenujący udali się na szybki prysznic do szatni, żeby potem być obecnym na analizie ostatniego meczu.Szczerze mówiąc, juz po meczu wiedziałem, co muszę poprawić w następnym, i to właśnie ćwiczyłem na treningu. Ale siatkówka to gra zespołowa, dlatego wiedziałem, że oprócz indywidualnych błędów są też takie błędy jak drużynowe. A żeby wygrać mecz, musimy dobrze grać drużynowo, jak i indywidualnie.
Po zażyciu prysznica i przebraniu się w mniej spocone ubrania, wraz ze Zbyszkiem, Paulem i Krzyśkiem udałem się do sali, w której miała nastąpić analiza. W pomieszczeniu znajdowało się już kilku Resoviaków wraz ze sztabem szkoleniowym. Usiadłem obok Krzyśka Ignaczaka z cierpliwością czekając na resztę.
- Kosa, przygotuj się, na mecz przyjdzie jakiś "próbny" fotograf. - poinformował mnie Ignaczak.
- Tak późno? Przecież za kilkanaście dni sezon się skończy! - zdziwiłem się.
- No tak, ale robiąc nam zdjęcia ma mieć taki chwilowy staż, a potem jak się uda to zostanie fotografem reprezentacji. - wtrącił się Pit wchodzący dopiero do sali ramię w ramię z Zibim.
- Po cholerę nam fotograf. - mruknął Zbyszek.
- No ciekawe, co byś powiedzial, jakby ten fotograf miał długie blond włosy i był dziewczyną. - zaśmial się Igła, na co Zibi poczerwieniał.
- Igła, daj mi spokój... Ty wiesz, tfu, wszyscy wiecie! Jestem zajęty, mam Aśkę, więc... - żachnął się atakujący.
- No my już wiemy, jak ty odbierasz to "jestem zajęty". - zażartowałem, na co cała reszta zareagowała śmiechem.
Nawet nie zauważyłem, jak pomieszczenie wypełniło się wszystkimi, którzy mieli być obecni. Można było zacząć analizę, a ja jeszcze kilka razy zastanawiałem się kim będzie ten fotograf na stażu...
~.~ Lena ~.~
Wraz z końcem wykładu odetchnęłam z ulgą jednocześnie czując lekki strach. Nie miałam zielonego pojęcia, czego spodziewać się po psorce.Sala opustoszała, a ja dopiero teraz podniosłam swój leniwy tyłek z miejsca, w którym siedziałam. Schowałam pusty zeszyt wraz z długopisem do torebki, a następnie skierowałam się w stronę wykładowczyni.
- Prosiła pani, żebym została po wykładzie... - zaczęłam, kończąc z trochę wymuszonym uśmiechem. - ...Więc jestem.
- Ach, tak, zapomniałabym! - złapała się za głowę. - Tak jak wyjaśniałam na wykładzie, jak już możesz wiedzieć od dawna, są różnorodne dziedziny fotografii. - zaczęła grzebiąc w papierach, po chwili wyciągając z nich jakiś papier. - Przeglądałam wasze prace i pomyślałam, że trzy najlepsze osoby awansuję na staż... ale to nie ważne. Widzę u ciebie całkiem niezły potencjał i myślę, że całkiem dobrze poradziłabyś sobie fotografując na meczach. Całkiem dobrze ujmujesz ciekawe momenty i myślę- przepraszam że się powtarzam- że sobie poradzisz. Dlatego zostałaś przyjęta na staż fotografa Asseco Resovii Rzeszów. To jest bilet na dzisiejszy mecz. Bierzesz aparat, bilet i idziesz na mecz. Tam musisz znaleźć fotografa tego klubu, wszystko ci wyjaśni. To tyle. Mam nadzieję, że to zrobisz, to może być dobry ruch w kierunku twojej kariery fotografki. - mówiła to ze stoickim spokojem podając mi podłużny papier. Zareagowałam równie spokojnie, może to dlatego, że jeszcze nie czułam jaką ofertę dostałam. Przyjęłam bez słowa bilet, podziękowałam i wyszłam z pomieszczenia. Dopiero wychodząc z budynku zrozumiałam co mnie czeka.
Niesamowity zbieg okoliczności!
Jestem fanką sportu, a mam właśnie zostać nieoficjalnie "drugim" fotografem swojego ulubionego klubu! Byłam ogromnie zdziwiona tą propozycją wykładowczyni, musiałam przyznać, że wcale jej się nie spodziewałam.
Jestem fanką sportu, a mam właśnie zostać nieoficjalnie "drugim" fotografem swojego ulubionego klubu! Byłam ogromnie zdziwiona tą propozycją wykładowczyni, musiałam przyznać, że wcale jej się nie spodziewałam.
Jakim cudem podjęła taką trafną dla mnie propozycję? Przecież ona mnie nie zna! No chyba, że jest wiedźmą czytającą w myślach...
Biłam się z własnymi myślami ze spokojem idąc w stronę przystanku autobusowego. Dopiero znajdując się pod nim zauważyłam, że jestem cała mokra, a na ulicach rozpętała się ulewa. Zdenerwowałam się trochę tym faktem, ale jakoś jeszcze mnie to nie przejęło. Dopiero patrząc na tablicę, zauważyłam, że dopiero niedawno odjechał mój autobus, a następny miał być za jakieś pół godziny...
Po szczęściu przychodzi pech... Dlaczego mnie takie coś musi spotykać???
*
Siedziałam znudzona na przystanku i co chwila wypatrywałam tego mojego pojazdu, który by mnie wybawił. I wtedy mogłabym dotrzeć do domu, przebrać się, przygotować do meczu... Właśnie. Zostało do niego już tylko 2,5h, a ja musiałam znaleźć się tam wcześniej... Nie mogłam już czekać, ale co miałam robić?
Załamana czekałam na to, co się stanie. Modliłam się w duchu, żeby przyjechał tu ktoś znajomy i mnie podwiózł pod blok.
Ale przecież ja nikogo nie znam!
...Ogromnie zdziwiona zobaczyłam nadjeżdżające pod przystanek auto, którego kierowcą okazał się...
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
No i wreszcie jest ta siódemka. Najpierw planowałam ten rozdział dodać 1 lipca, potem myślałam, że dodam go o kilkanaście dni później, a teraz postanowiłam że dodam go teraz... A co.
Wiem, jest krótki. A do tego badziewny. No trudno. Znacznie inaczej sobie wyobrażam rozdziały, ale jak już się biorę za pisanie ich, to wychodzą beznadziejnie. Proszę, nie bierzcie tego opowiadania na poważnie, jest w nim wiele błędów, ale ja nie zamierzam pisać książki, więc one sobie mogą tu być... W ogóle ja nie wiem jak to jest być studentką, pisząc życie takiej osoby rzuciłam się na głęboką wodę.
Pamiętajcie, że jest to fikcyjne opowiadanie, zawsze może być coś zmyślone!:) ...Czyli że wszystko jest zmyślone.
Pozdrawiam!
PS. Na lipiec planuję dodać dwa rozdziały. Czy mi się to uda? Mam nadzieję!
PS2. Stworzyłam nowe zakładki. Pierwszą z nich jest Informowani- w komentarzach wpisujcie adres, na jaki mam was informować o nowych rozdziałach i nowościach na temat bloga. Natomiast drugim z nich jest Spamownik- miejsce, gdzie w komentarzach wpisujecie adresy swoich blogów, informujecie o nowych rozdziałach.
PS2. Stworzyłam nowe zakładki. Pierwszą z nich jest Informowani- w komentarzach wpisujcie adres, na jaki mam was informować o nowych rozdziałach i nowościach na temat bloga. Natomiast drugim z nich jest Spamownik- miejsce, gdzie w komentarzach wpisujecie adresy swoich blogów, informujecie o nowych rozdziałach.
Bardzo przepraszam, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, więc nadrobię to w jednym:
OdpowiedzUsuńZajedwabiste opowiadanie! *.*
A ten rozdział! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, który, mam nadzieję, że pojawi się szybko :D
Pozdrawiam i udanych wakacji! ;*
PS Zajrzyj, jak masz chwilkę ;) http://goniac-najskrytsze-marzenia.blogspot.com/2013/06/rozdzia-5-mecz.html
Nie wiem czemu uważasz, że ten rozdział jest nudny. Ja się z Tobą całkowicie nie zgadzam. Mi się podoba!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie kto okazał się kierowcą ?
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam :)
http://zwyklyczas.blogspot.com/
jak mogłaś to tak zakończyć!? nienawidzę Cię za to! :D no i teraz będę się głowiła nad tym, kto tam podjechał, kto uchylił tę szybę, kto zaprosił Lenę (być może) do środka! Nie masz serca! :C Tylko dwa rozdziały w lipcu? Sądzę, że powinnaś dodać co najmniej cztery i to jest jawne zło! Ale jak sobie chcesz, dodawaj ten pierwszy lipcowy, byle szybko! :D
OdpowiedzUsuńa jeśli miałabyś ochotę, to u mnie rozdział dziesiąty :)
un-poco-de-amor.blogspot.com :)